dawrweszte dawrweszte
247
BLOG

Ja już nie chcę awangardy! Ja chcę żeby było pięknie!

dawrweszte dawrweszte Kultura Obserwuj notkę 3

Wczorajszy koncert Swans zapisał się w mojej łepetynie dosadnie. Takiego czadu nie było nawet na Dillinger Escape Plan. Po ostatniej płycie Swansów myślałem, że wybieram się na delikatny, momentami akustyczny koncert awangardowej kapeli, ale że będą ładnie śpiewali ładnie zaaranżowane piosenki. Ale po przeczytanu wywiadu z Michaelem Girą, w którym mówi, że ich utwory rozciągają się często w prawie 20 – minutowe improwizacje, wiedziałem, że prawdopodobnie mogę liczyć na dronowe eksperymenty. No bo Swansów o dwudziestominutowe solówki podejrzewać bynajmniej nie było można. Nie pomyliłem się. Brzmienie ustawione na walec, ci co bardziej weseli, którzy zawsze na koncertach spotykają się z dawno nie widzianymi znajomymi i przekrzykują się z muzyką, żeby sobie koniecznie pogadać (czemu zawsze stoją koło mnie?) tym razem nie mieli żadnej okazji. Powtarzam: żadnej. Gira był chyba lekko, może nawet bardziej niż lekko wstawiony, ale trzymał poziom. Koncert był chyba w znacznej większości improwizowany i z to z takim czadem, że wbijało w ziemię. Do tej pory szumi mi we łbie. Jak dla mnie rewelacja, a o całym wydarzeniu najlepiej świadczą słowa jakiejś dziewczyny, która stała gdzieś z tyłu ze znajomymi. Słowa wypowiedziane w chwili ciszy przed ostatnim numerem (potem był jeszcze bis), z lekkim zrezygnowaniem, a jakby w błagalnym tonie. Słowa, na które ci wokół, którzy je usłyszeli zareagowali śmiechem. W tym również ja. Słowa te są tytułem tego postu.
dawrweszte
O mnie dawrweszte

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura